![](http://d.polskatimes.pl/k/r/1/71/c6/522d70fbc6caa_k2.jpg?1400982366)
Kolejny list przyszedł pół roku później. Tym razem napisano go ręcznie ołówkiem i zaadresowano na posterunek policji, do redakcji i do ojca ofiary. Głosił "Bates musiała umrzeć, będą następne". W połowie kwietnia 1967 roku woźny z biblioteki Riverside odkrył wiersz wyryty na blacie jednego ze stolików. Istnieje teoria, że to wiersz napisany przez zabójcę Cheri Jo i opisujący jej ostatnie chwile. Jesienią 1969 roku, na fali sprawy Zodiaka, komendant L. T. Kinkead przysłał trójstronicowy opis sprawy Bates do policjantów w Napa i San Francisco. Został jednak całkowicie zlekceważony. Dopiero rok później reporter z San Francisco Chronicle, Paul Avery, doprowadził do spotkania zainteresowanych policyjnych stron, co zaowocowało uznaniem Zodiaka za możliwego podejrzanego w sprawie Bates.
![](http://www.film.org.pl/prace/zodiak_artykul/01.jpg)
20 grudnia 1968 w Vallejo, nieopodal Lake Herman Road, młoda para siedziała w samochodzie ciesząc się skradzionymi chwilami samotności. Betty Lou Jensen i David Arthur Faraday mieli być na gwiazdkowym koncercie, wybrali jednak randkę w miejscu znanym jako oaza zakochanych. Zabójca był uzbrojony w broń kalibru 22. Zaczął strzelać z tyłu wozu, obszedł go dookoła, i kontynuował ostrzał z lewej strony. Szesnastoletnia Jensen zdołała wyjść z samochodu i odczołgać się kawałek, zabójca jednak nie przestawał do niej strzelać. Wbrew sugerowanym początkowo opiniom, żadne ślady nie wskazują na jego szczególne kwalifikacje strzeleckie - bardziej na to, iż sprzyjał mu ślepy traf. Faraday zginął od strzału w głowę z bliskiej odległości. Jedna ze świadków, Stella Borges, wspomina obecność jasnego Chevroleta, który oddalił się w stronę Benicio tuż przed tym, jak odkryła ciała zamordowanych. Natychmiast wszczęto śledztwo, wyznaczono nagrodę za informacje, jednak nic to nie dało. Robert Graysmith w swoim "Zodiaku" napisał "nie było świadków, motywu, ani podejrzanych".
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgKJ6UAeDg9CJkr9HWV1d8nwi6gI0BFvNBv1dl6HNM-vfgZdlecbrF8jFnpa_76Bbw7aeKybGJ5VSa51LS-6JLIwmfsVES2sQze2nghCx8pzUolkz1ftrgwV8ZV2fAtDza5xMSgQ3qTzHV/s1600/Zodiak+Portret+Pami%C4%99ciowy.jpg)
5 lipca 1969, około północy, Darlene Ferrin i Michael Mageau zostali zaatakowani w jej samochodzie zaparkowanym przy Blue Rock Springs Park. Darlene zawiozła tam Michaela wspominając, że potrzebuje z nim o czymś porozmawiać. Mageau - przeżył atak - mówi o brązowym samochodzie, który kilkukrotnie omiótł ich światłami. Zapytał wtedy swoją towarzyszkę, czy wie, kto to jest, na co ona odrzekła "oh, nieważne". Z tych słów wynikła późniejsza konkluzja Roberta Graysmitha, jakoby Darlene znała mordercę. Zachowanie kierowcy drugiego wozu wskazywało na stróża prawa, więc Mageau sięgnął po dokumenty. Wtedy padły strzały. Darlene zmarła w karetce, jednak Mageau przeżył i pozostał prawdopodobnie jedynym świadkiem, który widział z tak bliska Zodiaka. Opisał go jako niewysokiego, krępego, mocno zbudowanego mężczyznę o szerokiej twarzy. Opinie Graysmitha, oparte na wspomnianym zdaniu i luźnych wspomnieniach przyjaciół Darlene, która miała być ponoć śledzona przez kilka poprzedzających miesięcy, nie przekonują jednak większości dochodzeniowców ani jej męża, z którym Graysmith nigdy nie rozmawiał pisząc książkę. Tajemnicze telefony do domu Ferrinów po zabójstwie nie zostały nigdy oficjalnie powiązane z Zodiakiem.
O 12:40 na posterunek policji w Vallejo zadzwonił anonimowy informator. Spokojnym, opanowanym głosem powiedział "chcę zgłosić podwójne morderstwo (...) zabiłem też te dzieciaki w zeszłym roku. Do widzenia".
Kilka tygodni później San Francisco Examiner, San Francisco Chronicle i Vallejo Times-Herald otrzymały po jednej części zaszyfrowanej wiadomości. Autor żądał publikacji kryptogramu na pierwszej stronie. W liście opisał dokonane morderstwa i sugerował, że rozwiązanie kryptogramu odkryje jego tożsamość. Jednak złamanie kodu, dokonane przez emerytowanego nauczyciela i jego żonę, nic takiego nie dało. Zabójca opisywał, jakoby jego ofiary miały w przyszłości stać się niewolnikami, którzy będą służyć mu w Niebie. Wspominał też o przyjemności, jaką daje polowanie na człowieka.
W sierpniu przyszedł kolejny list, w którym morderca po raz pierwszy się przedstawił, rozpoczynając swój trójstronicowy elaborat od słów "This is the Zodiac speaking...". List zawierał drobiazgowy opis dokonanych morderstw.
We wrześniu 1969 nad Jeziorem Berryessa, w Napa County, kilkoro świadków doniosło o spotkaniu z tajemniczym mężczyzną, który obserwował ich przez kilkadziesiąt minut. Miał być schludny, mile wyglądający i krępo zbudowany.
Cecelia Ann Shepard i Bryan Calvin Hartnell byli na pikniku nad jeziorem, gdy podszedł do nich wysoki mężczyzna w dziwacznym kombinezonie i kominiarce. Zażądał kluczyków do samochodu i pieniędzy, tłumacząc, że wybiera się do Meksyku. Hartnell próbował dogadać się z napastnikiem, oferując mu wsparcie i pomoc, jednak oprawca był niewzruszony. Nakazał Cecelii związać towarzysza, po czym poprawił zbyt luźne węzły. Hartnell zauważył, że napastnik zaczyna być nerwowy. Drżały mu ręce, gdy powiedział "muszę was zabić". Hartnell poprosił, by być pierwszym w kolejności. Jednak żadna z sześciu ran zadanych nożem nie okazała się dla niego śmiertelna. Cecelia nie miała tyle szczęścia i zmarła dwa dni później. Na drzwiach samochodu nastolatków morderca wyrył swoje logo - krzyż w kółku - oraz datę i rodzaj napaści. Następnie wykonał telefon, zgłaszając podwójne morderstwo, i odszedł z miejsca zbrodni.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRtNaLiym2-8U_2K3SYzjApkp-tEaAA8NqOG5ojL7_FgaCQ8G8gTbfT4o8L9cPCQHOlt4NWDPGrBowUq64kMCXz5cf0bMSxztVI-xKjhYAswv8L5hyphenhyphenHaGI5ww1zdf6v6Mq8XH-DGNGphU/s400/20080309_zodiacfontcomparison.jpeg)
11 września 1969. Kierowca taksówki Paul Stine został zastrzelony przez pasażera z bliskiej odległości. Świadkowie widzieli, jak napastnik odbiera kierowcy kluczyki i portfel i odcina zakrwawiony fragment materiału z koszuli taksówkarza. Troje obserwujących z okna dzieci zadzwoniło na policję, w nerwach opisując mordercę jako ciemnoskórego mężczyznę, co okazało się błędne. Kierując się tym opisem, dwaj policjanci patrolujący pobliskie ulice zrezygnowali z zatrzymania podejrzanego mężczyzny, który nadchodził od strony miejsca zbrodni. Odciski palców z taksówki, jak również te, które znaleziono na liście przysłanym dwa dni później do redakcji Chronicle, nie pasowały do żadnego z późniejszych podejrzanych. W swoim liście Zodiak wyśmiewał nieudolność policji i zapowiadał, że jego następnym celem może być szkolny autobus. Do listu dołączył zakrwawiony kawałek koszuli. Zodiak stawał się sławny i zajmował wiele miejsca w ogólnokrajowych mediach. W kolejnych listach sugerował, że jego następne zabójstwa nie zostaną z nim powiązane. Określał policję mianem "świń" i zaprzeczał, jakoby mógł zostawić jakiekolwiek odciski palców.
W Boże Narodzenie Melvin Belli, słynny adwokat, który już wcześniej padł ofiarą oszustwa mężczyzny podającego się za Zodiaka, otrzymał kartkę świąteczną. Zodiak prosił w niej o pomoc, twierdząc że "tonie" i "traci kontrolę". Jednak wiele wskazuje na to, iż był to rodzaj żartu, starannie zaplanowanego przez mordercę, który nigdy więcej już się z Bellim nie kontaktował.
W marcu 1970 roku Kathleen Johns jechała samochodem ze swoją maleńką córeczką Jennifer na tylnym siedzeniu. Została zatrzymana przez innego kierowcę, który twierdził, że opona jej wozu się obluzowała. Zaoferował pomoc, jednak w rzeczywistości całkowicie oponę odkręcił. Po ujechaniu kilku metrów Kathleen zjechała z drogi. Nieznajomy zatrzymał się ponownie i zaproponował, że ją podwiezie. Zgodziła się, ale szybko odkryła, że coś jest nie w porządku. Była przerażona i wykorzystała pierwszą okazję, by wyskoczyć z samochodu. Jej zeznania jednak zmieniały się na przestrzeni czasu, przyjmując bardziej dramatyczną formę, co wykorzystał Paul Avery w swoim artykule do Chronicle - artykule, na którym opierał się potem Robert Graysmith. Pierwotna wersja była dużo mniej widowiskowa. Ostatni świadek, który prawdopodobnie widział osobiście Zodiaka, jest zatem świadkiem nie do końca wiarygodnym.
![](http://unsolved.cba.pl/media/img/newdarlenepic.jpg)
Zodiak zamilkł na długo, pojawił się jednak ponownie w 1974 roku, wysyłając kolejną serię listów do Chronicle. Zrezygnował jednak ze swojego zwyczajowego powitania i ze znaczka, które służyło mu za logo. Autentyczność tych listów nigdy nie została całkowicie dowiedziona. Zodiak zamilkł na kolejne cztery lata. List przysłany na ręce następcy Avery'ego, Duffy'ego Jenningsa, wspominał nazwisko policjanta Davida Toschi i wyrażał nadzieję, że "powstanie o mnie dobry film". Analiza wykazała zgodność z pismem Zodiaka, niemniej kontrowersje wokół listu pozostają nadal żywe. O jego autorstwo był podejrzewany nawet sam Toschi, jak również Robert Graysmith. Po powtórnej analizie grafolodzy wycofali swoją wcześniejszą opinię, uznając list za staranną podróbkę pisma Zodiaka. Plotka głosiła, że analiza DNA w 1990 roku wskazała na Toschiego jako autora, jednak nigdy pojawiło się żadne oficjalne potwierdzenie w tej sprawie.
Arthur Allen po raz pierwszy zwrócił na siebie uwagę policji Vallejo w październiku 1969, tak jak wielu innych - wskazany przez podejrzliwego sąsiada czy żywiącego urazę wroga. Nie pasował jednak do ustalonego rysopisu Zodiaka i szybko o nim zapomniano. W 1971 roku biznesmen z Kalifornii, Santo Panzarella, zgłosił się na policję z informacją, iż Allen zwierzył się z dokonanych morderstw jego partnerowi, Donaldowi Cheneyowi. Zaintrygowani policjanci poszli tym tropem i złożyli Cheneyowi wizytę.
![](http://www.film.org.pl/prace/zodiak_artykul/08.jpg)
Cheney przyjaźnił się z Allenem całymi latami. Opowiedział detektywom o rozmowie, jaką odbył z Allenem w 1968 roku. Allen opowiadał wtedy o książce Richarda Connella "The Most Dangerous Game", która go zafascynowała ideą polowania na ludzi. Opisywał, jakby mógł tego dokonać w ciemności, montując latarkę na lufie pistoletu, mówił też o strzelaniu do opon szkolnego autobusu i obieraniu za cel wybiegających dzieci ("little darlings"). Wspominał, że wysyłałby potem listy do policji, i jakby tego było mało, dodał, że podoba mu się brzmienie słowa "Zodiak" i takiego imienia chętnie by używał. Zbieżności ze sprawą są oczywiste, ale dlaczego Cheney czekał aż dwa lata? Cheney twierdził, dosyć mętnie, że nie śledził sprawy. Mogło to być prawdą na początku, ale późniejszy szum medialny wokół Zodiaka był raczej niemożliwy do przeoczenia. Ponadto, jak wynikło z dalszego dochodzenia, Cheney miał prywatne zatargi z Allenem, który molestował niegdyś jego nieletnią córkę, i mógł kierować się pragnieniem zemsty.
Arthur Allen był niewątpliwie ekscentrykiem. Był także pedofilem, co sprawiało, że nie mógł dłużej utrzymać żadnej posady ani zatrzymać przy sobie przyjaciół. Fascynował się bronią, strukturami porządku i psychologią zbrodni - i wcale nie jest wykluczone, że jego rozmowa z Cheneyem była czysto teoretyczna, wynikała po prostu z fascynacji głośną sprawą. Zwłaszcza, że z upływem czasu pamięć Cheneya zaczęła się podejrzanie poprawiać, przypominał sobie coraz to nowe szczegóły rozmów z Allenem, pasujących do działań Zodiaka. Każdy z tych szczegółów jednak pojawiał się już wcześniej w prasie.
Przesłuchanie Allena odbyło się w jego miejscu pracy. Zaprzeczył, jakoby odbył podobną rozmowę z Cheneyem, chociaż przyznał, że czytał "The Most Dangerous Game" i że książka zrobiła na nim wrażenie. Przedstawił alibi na czas morderstwa przy Lake Berryessa, i zupełnie niepotrzebnie wspomniał o obecności zakrwawionego noża w jego samochodzie - tłumacząc, że krew należała do kurczaka. Detektywi zwrócili uwagę na zegarek Allena, model Sea Wolf wyprodukowany przez szwajcarską markę Zodiac, której logo to krzyż w kółeczku. Allen twierdził, że dostał zegarek jako prezent od matki w 1969 roku. I tak naprawdę właśnie ten zegarek pozostał jedynym wyraźniejszym śladem. Wszystko, co mówił Allen na temat morderstw, było swobodnie dostępne w prasie i mógł się tego dowiedzieć, bynajmniej nie będąc sprawcą. Przeszukanie jego przyczepy nic nie dało. Analiza pisma nie wykazała zgodności. Odciski palców również się nie zgadzały. Allen przeszedł także pomyślnie test na wykrywaczu kłamstw.